sobota, 28 grudnia 2013

Hobbit: Pustkowie Smauga



 The Hobbit: The Desolation of Smaug "
  • Gatunek: Fantasy, Przygodowy
  • Produkcja: USA, Nowa Zelandia
  • Reżyseria: Peter Jackson
  • Scenariusz: Guillermo del Toro, Peter Jackson 
  • Zdjęcia: Andrew Lesnie
  • Muzyka: Howard Shore
  • Czas trwania: 161 minut




  • Obsada: Martin Freeman, Ian McKellen, Richard Armitage, Ken Stott, Orlando Bloom, Evangeline Lilly, James Nesbitt

  • W DWÓCH SŁOWACH: Druga część filmowej adaptacja książki J.R.R. Tolkiena, będąca wstępem do słynnego "Władcy Pierścieni". Hobbit Bilbo Baggins razem z Gandalfem oraz trzynastoma krasnoludami zmierza do legowiska smoka Smauga. Bohaterowie chcą pokonać bestię i odebrać jej złoto, które ukradła.


  • Kuba (de) Mówi :
Z trylogią Hobbita problem jest taki, że z szacunku do dzieła Tolkiena, wielu osobom ciężko ogląda się te filmy ze względu na lekką pazerność, która kieruje studiem New Line Cinema. Jeśli jednak nie denerwuje Cię wymyślanie nowych wątków i siłowe przedłużanie idei pana J.R.R., to po raz kolejny powinieneś/aś bawić się znakomicie. "Pustkowie Smauga" nie przynosi bowiem ani zaskoczeń, ani rozczarowań wszystkim tym, którzy tak licznie rok temu poszli na pierwszy odcinek tej filmowej trylogii. Warto również wspomnieć, że druga odsłona przygód Bilbo Bagginsa pobiła rekord wszech czasów w polskich kinach zarabiając w 5. pierwszych dniach wyświetlania 18,5 mln złotych !

"Pustkowie Smauga" podejmuje akcję tam, gdzie porzuciła ją "Niezwykła podróż". Hobbit Bilbo Baggins, czarodziej Gandalf Szary i drużyna krasnoludów pod wodzą Thorina Dębowej Tarczy przemierza Śródziemie, by odbić skarb (i krasnoludzkie królestwo przy okazji) strzeżony w Samotnej Górze przez smoka Smauga. Bilbo – włamywacz z przypadku – ze smoczego skarbca musi wykraść Arcyklejnot, szlachetny kamień, dzięki któremu Thorin będzie mógł dowieść, że jest prawowitym Królem spod Góry, władcą krasnoludów. Wydaje mi się, że osoby, które Hobbita nie czytały mają większą szansę, aby zachwycić się filmem Jacksona. Do tego, że jest to pierwszorzędna rozrywka nie ma wątpliwości, a reżyserowi udało się wreszcie złapać odpowiednie tempo i rytm opowieści i – co najważniejsze – równowagę między humorem (a ten w pierwszej części "Hobbita" był raczej infantylny) a powagą. Druga część jest zresztą od poprzednika o wiele posępniejsza: widzimy, jak odradza się potęga Saurona, a z drużyną Bilba zagłębiamy się w ponure otchłanie Mrocznej Puszczy (te sceny dla widzów cierpiących na arachnofobię będą sporym wyzwaniem). 

Aktorsko nie mogło być inaczej jak doskonale. Weterani Sródziemia - Ian McKellen i Orlando Bloom - jak i nowi bohaterowie: Evangeline Lilly jako Tauriel, Lee Pace jako elfi król Thranduil, czy Luke Evans jako Bard wykonali swoją pracę wzorowo. Cały show oczywiście kradnie – jak na włamywacza przystało – doskonały Martin Freeman w roli Bilba. A jego finałowy pojedynek (na słowa) ze smokiem Smaugiem, kapitalnie dubbingowanym przez Benedicta Cumberbatcha, to jedna z najlepszych scen filmu.

Nie ma się co oszukiwać... Za rok znowu przy kasach biletowych ustawią się kilometrowe kolejki. Publiczność przyciągnie przede wszystkim chęć obejrzenia poruszającej i wystawnie zrealizowanej baśni o walce dobra ze złem, o lojalności, odwadze i oddaniu. W tej kategorii Peter Jackson wciąż nie ma sobie równych. Przykro mi jedynie z powodu komercji, która w tym przypadku mocno wymknęła się spod kontroli i sprawia, że moje oczekiwanie na ostatnią z części diametralnie się zmniejszyło. 


FILM : 
  • Mimo bezsensownego przeciągania krótkiej powieści nadal jest to świetne kino.
  • Pozostaje na poziomie "Władcy Pierścieni" dla dzieci.
  • Zagrany i zrealizowany na najwyższym poziomie. 
OCENA: 4.5 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Przewodnik po Ideologiach



 The Pervert's Guide to Ideology "
  • Gatunek: Dokumentalny, Psychologiczny
  • Produkcja: Irlandia, Wielka Brytania
  • Reżyseria: Sophie Fiennes
  • Scenariusz: Slavoj Žižek
  • Zdjęcia: Remko Schnorr
  • Muzyka: Magnus Fiennes
  • Czas trwania: 134 minut




  • Obsada: Slavoj Žižek

  • W DWÓCH SŁOWACH: Slavoj Žižek, słoweński filozof i krytyk kultury, opowiada w charakterystyczny dla siebie sposób o ideologiach kształtujących naszą rzeczywistość. Jego wypowiedzi ilustrują fragmenty z klasyków kina.


  • Kuba (de) Mówi :
Na początek trochę wikipedii :
Slavoj Žižek (ur. 21 marca 1949 w Lublanie) – słoweński socjolog, filozof, marksista i krytyk kultury. Jest profesorem Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Lublanie, wykłada także w European Graduate School i na uniwersytetach amerykańskich. Wprowadza do współczesnej filozofii dorobek psychoanalizy, przede wszystkim na pole analiz zjawisk społecznych, jest także komentatorem myśli francuskiego psychoanalityka Jacques'a Lacana. Inspiruje się również niemieckim idealizmem oraz marksizmem.
Cechą charakterystyczną jego książek są częste odwołania do kina, literatury i sztuk wizualnych, a także kultury masowej. Znawca i komentator współczesnej kinematografii. W 2006 wystąpił w filmie dokumentalnym Sophie Fiennes Zboczona historia kina (The Pervert's Guide to Cinema) do którego sam napisał scenariusz. 
W latach osiemdziesiątych należał do opozycji antykomunistycznej w byłej Jugosławii. W roku 1990 był jednym z kandydatów do stanowiska prezydenta Republiki Słowenii.

Geniusz, szaleniec, klown, radykalny lewak – tak mówi się o Slavoju Žižku, jednym z najciekawszych i najpopularniejszych myślicieli naszych czasów. Ten filozof, psychoanalityk, autor ponad kilkudziesięciu książek, traktujących o popkulturze, polityce, ekonomii, czy militarnych konfliktach jest także wytrawnym znawcą i miłośnikiem kina. Dał temu wyraz w głośnym dokumencie "Z-Boczona historia kina". Po 6 latach od premiery tamtego filmu Žižek wraca do współpracy z reżyserką Sophią Fiennes, by tym razem w prowokacyjny sposób spojrzeć na naszą rzeczywistość i kształtujące ją ideologie. Žižek przygląda się im pod lupą i punktuje to, co mają nam do zaproponowania: liberalizm, komunizm, nazizm, kapitalizm i katolicyzm. Uświadamia, jak każda z tych ideologii manipuluje naszymi pragnieniami i marzeniami. A wszystko to zilustrowane jest błyskotliwie i prowokacyjnie dobranymi fragmentami takich klasyków kina, jak m.in. "Szczęki", "M.A.S.H", czy "Titanic". 

Ci, którzy mieli styczność ze słynną „Z-boczoną historią kina”, czyli pierwszym filmem-wykładem powstałym dzięki spotkaniu Žižka oraz Sophie Fiennes, doskonale wiedzą czego spodziewać się po kolejnej odsłonie ich współpracy. „Perwersyjny przewodnik po ideologiach” nie sili się na oryginalność względem słynnego poprzednika. Fiennes zauważa, że zmiana formuły nie jest potrzebna. Osobowość Žižka jest wystarczającym argumentem do tego, aby utrzymać widza przed ekranem. W pewnym sensie mamy zatem powtórkę z rozrywki. Jedyną zmianą jest fakt, że tym razem Žižek nie ilustruje swoich tez jedynie za pomocą przykładów ze świata filmu.

Poruszając się po lokacjach pochodzących z omawianych filmów Žižek miesza za sobą pozornie nieprzystające porządki. Piosenka z „West Side Story” łączy się z analizą rozruchów londyńskich, masakra Breivika z rekinem ze „Szczęk”, a butelka Coca-Coli i Kinder Niespodzianka z „Triumfem woli” Leni Riefenstahl. "Perwersyjny przewodnik po ideologiach" to inteligentna, dowcipna i erudycyjna analiza wszelkich -izmów, kształtujących nasze systemy wierzeń i zachowań. Najbardziej pobudzający intelektualnie film ostatnich lat.


FILM : 
  • Ciekawy, błyskotliwy, intrygujący...
  • Polecam osobom szukającym we wszystkim drugiego dna.
  • Swoją treścią i celnymi spotrzeżeniami na pewno na długo zapadnie w pamięć. 
OCENA: 4.0 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wielki Liberace



 Behind the Candelabra "
  • Gatunek: Biograficzny, Dramat
  • Produkcja: USA
  • Reżyseria: Steven Soderbergh
  • Scenariusz: Richard LaGravenese
  • Zdjęcia: Steven Soderbergh
  • Muzyka: Marvin Hamlisch
  • Czas trwania: 118 minut




  • Obsada: Michael Douglas, Matt Damon, Dan Aykroyd, Scott Bakula, Rob Lowe, Debbie Reynolds, Tom Papa, Paul Reiser

  • W DWÓCH SŁOWACH: Prawdziwa historia wielkiej gwiazdy estrady polskiego pochodzenia. Świat znał go jako Valentino Liberace - bajecznie bogatego, niewiarygodnie utalentowanego i kochanego przez publiczność celebrytę. Jego występy zawsze były wielkim wydarzeniem, a pełen przepychu styl stał się inspiracją dla wielu artystów obecnej epoki.


  • Kuba (de) Mówi :
Steven Soderbergh zapowiedział, że na razie daje sobie spokój z kinem i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle wróci za kamerę. Nie można powiedzieć, aby jego ostatnie dzieło było WIELKIM zejściem ze sceny, ale na pewno będzie nam brakować ręki profesjonalisty, który stworzył takie filmy jak: "Traffic" (Oscar za reżyserię), czy trylogia "Ocean's". Skupmy się zatem na najnowszej, biograficznej produkcji tego pana.

Głównym bohaterem "Wielkiego Libearce" jest pianista polsko-irlandzkiego pochodzenia, Władziu Valentine Liberace. Za swojego życia (1919 – 1987) był on najlepiej opłacanym artystą w Stanach. Z jego pełnego przepychu, barokowego stylu (prezentowanego nie tylko na scenie) obficie czerpał inny artysta z tego okresu, Elvis Presley, a ze współczesnych - np. Lady Gaga. Soderbergh sięgając do życia Liberace skoncentrował się na jego związku z sekretarzem, Scottem Thorsonem. Relacji skomplikowanej, nierównej, pełnej pasji, przechodzącej różne etapy, która rozpoczęła się od fascynacji, była przyjaźnią, a miała też elementy współzależności ojcowsko-synowskiej. Scott, o 40 lat młodszy od swojego guru (w filmie ta znacząca różnica wieku jest mocno zamazana), był porzuconym dzieckiem, wychowanym przez przybranych rodziców, który szukał w życiu rodziny i oparcia - dostał to właśnie od Liberace. Gwiazdor estrady zaś zmagał się z koniecznością ukrywania swojego homoseksualizmu, poczuciem osamotnienia, nieufnością i przekonaniem, że otaczający go ludzie myślą tylko o tym, by go wykorzystać. Od Scotta dostał uczucie i akceptację, szczere uwielbienie.

Chwilami "Wielki Liberace" skręca w kierunku taniego wyciskacza łez, który wybrzmiewa w finale, ale dużo tu porządnej roboty filmowej. Zabrakło mi chyba najbardziej tego, co pierwsze przychodzi na myśli gdy usłyszymy nazwisko Liberace, czyli oczywiście muzyki. Po fantastycznym "Boogie Woogie" na początku, kiedy chcemy razem z widownią z ekranu krzyczeć "Hey!" do błyszczącego show-mana, następuje kompletna cisza i podobnego widowiska nie uświadczycie już niestety do końca. Jako atut na pewno można zapisać scenografię, bo takiego przepychu i kiczu jak w luksusowych posiadłościach Lee jeszcze nie widzieliście.

Największą siłą tego kameralnego dramatu są aktorzy. Douglas i Damon zagrali z wielkim poświęceniem, a niezwykle przekonująca rola tego pierwszego, jest bez wątpienia jednym z najlepszych występów w jego karierze. To, jak ten dobiegający siedemdziesiątki aktor utożsamił się z graną przez siebie postacią przechodzi moje pojęcie. Choćby dla samego Douglasa warto zobaczyć ten film. Oryginalny tytuł tego filmu to: "Behind the Candelabra", czyli w wolnym tłumaczeniu: "Za Świecznikiem" - świecznikiem, który na każdym z koncertów stał na fortepianie tego niesamowicie uzdolnionego pianisty i show-mana. Jeśli chcecie się dowiedzieć kim tak naprawdę był Liberace, kiedy reflektory na scenie gasły, to jest to film dla Was. 


FILM : 
  • Polecam osobom ciekawym postaci Liberace, resztę może po prostu nudzić.
  • Skupia się tylko na prywatnym, a nie estradowym życiu bohatera. 
  • Może zmienić Wasze zdanie o najlepszej roli Michaela Douglasa. 
OCENA: 3.5 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

sobota, 23 listopada 2013

Last Vegas



 Last Vegas "
  • Gatunek: Komedia
  • Produkcja: USA
  • Reżyseria: Jon Turteltaub
  • Scenariusz: Dan Fogelman
  • Zdjęcia: David Hennings
  • Muzyka: Mark Mothersbaugh
  • Czas trwania: 105 minut




  • Obsada: Michael Douglas, Robert De Niro, Morgan Freeman, Kevin Kline, Mary Steenburgen, Jerry Ferrara

  • W DWÓCH SŁOWACH: Billy, Paddy, Archie i Sam przyjaźnią się od podstawówki. Z całej czwórki tylko Billy nigdy nie dał się zaciągnąć do ołtarza. Nic więc dziwnego, że gdy wreszcie decyduje się na ślub, starzy kumple bez wahania przybywają do Las Vegas, by wyprawić mu wieczór kawalerski i pokazać światu, że faceci z takim doświadczeniem potrafią bawić się jakby nie było jutra.


  • Kuba (de) Mówi :
Zastanówcie się przez chwilę, czy widzieliście w ostatnim czasie naprawdę zabawny film, taki po którym od śmiania boli brzuch? Dobrych komedii jest w dzisiejszych czasach jak na lekarstwo i nie mam pojęcia, gdzie podziali się scenarzyści i reżyserzy, którzy jeszcze parę lat temu potrafili swoim talentem rozbawiać nas do łez. Jest to niezwykle przykre i mimo, że nie jest to gatunek kina, za którym najbardziej przepadam, to i tak mówię to z ciężkim sercem. Bo tak naprawdę, kto z nas nie lubi oglądnąć czasem dobrego, rozrywkowego filmu, który wcale nie musi zostawiać w nas wielkich przemyśleń. Wystarczy, że wywoła na naszych twarzach szczery uśmiech, a po jego zakończeniu na długo będziemy wspominać najbardziej zabawne sceny i dialogi. 

Najnowsze dzieło Jona Turteltaub'a nie zostanie na pewno okrzyknięte komedią wszech czasów, ale w dzisiejszym, tak ubogim w rozrywkę kinie, jest filmem na tyle dobrym, że z całą pewnością mogę go nazwać najlepszą komedią tego roku! Nie zdajecie sobie sprawy jak miło jest po całym tygodniu siąść w kinowym fotelu i zobaczyć dobry, śmieszny i co najważniejsze przyzwoity film który sprawi, że po seansie wychodzisz z naprawdę dobrym humorem Pomysł na wpisanie czterech starszych panów w krajobraz miasta, które tętni młodością sam w sobie jest obietnicą dobrej zabawy. W zgorzkniałego wdowca spędzającego swoje dni w szlafroku zamienił się Robert De Niro, udar w mieszkaniu swojego nadopiekuńczego syna odchorowuje Morgan Freeman, Kevin Kline stał się ironizującym, podstarzałym komikiem, a rolę wiecznego kawalera odgrywa Michael Douglas, który stanowczo przesadził z opalenizną. Z okazji zaręczyn tego ostatniego panowie uciekają ze swoich domów, od żon, dzieci, obowiązków oraz przewlekłych chorób i postanawiają spędzić szalony wieczór kawalerski w światowej stolicy gier i zabaw. Dzięki aktorom te narysowane dość grubą kreską postaci nabierają życia. Widać, że na planie musieli się dobrze bawić, bo swój luz i niewymuszony wdzięk przenoszą na ekran. Nie są oni śmieszni, ale zabawni, a ta subtelna różnica składa się na wielki sukces reżysera. Sceny i dialogi sytuacyjne są tu zdecydowanie największym atutem, a to dlatego, że nasi bohaterowie wyśmiewają się z siebie nawzajem, co potwierdza się już w krótkiej retrospekcji kiedy, to po raz pierwszy słyszymy: "Nikt nie może nas obrażać, z wyjątkiem nas samych". Po upływie blisko 60. lat dużo się nie zmieniło. Nie mają oni uprzedzeń i oporów, za to dużo w nich dystansu do siebie, dzięki czemu mogą do woli żartować ze wszystkich możliwych oznakach ich podeszłego wieku.

Historia jest dość przewidywalna, żarty śmieszą, a świetne wstawki muzyczne sprawiają, że nie jedna osoba na sali będzie podrygiwać sobie do nich nogą. Krótko mówiąc: wszystko na swoim miejscu! Twórcy proponują nam po prostu lekką, przystępną rozrywkę, która nie zachwyca, ale pozostawia przyjemne wrażenie i daje skromnego kopa, który powinien szczególnie podziałać na osoby po 40'stce (bez urazy). Na tej filmowej imprezie może i wszyscy mają artretyzm i endoprotezy, ale ich apetyt na życie nie zmalał ani trochę. Niech nam żyją (i grają w filmach) sto lat !! 


FILM : 
  • Polecam gorąco wszystkim od 15. do 90. roku życia.
  • Jest zabawną komedią, a to naprawdę duży sukces. 
  • Zagrany lepiej być nie mógł. 
OCENA: 4.0 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

sobota, 16 listopada 2013

Adwokat



 The Counselor "
  • Gatunek: Thriller, Kryminał
  • Produkcja: USA, Wielka Brytania
  • Reżyseria: Ridley Scott
  • Scenariusz: Cormac McCarthy
  • Zdjęcia: Dariusz Wolski
  • Muzyka: Daniel Pemberton
  • Czas trwania: 111 minut




  • Obsada: Michael Fassbender, Penélope Cruz, Cameron Diaz, Javier Bardem, Brad Pitt, Rosie Perez, Toby Kebbell

  • W DWÓCH SŁOWACH: Pewien uznany prawnik zostaje skuszony możliwością zarobienia łatwych pieniędzy, a tym samym wplątuje się w tajemnicze, ciemne interesy. Adwokat musi zmierzyć się z niebezpieczeństwami narkotykowego podziemia, z którego ucieczka zdaje się przerastać jego możliwości.


  • Kuba (de) Mówi :
Kojarzycie takie filmy, po których wychodzicie z kinowej sali i macie tysiąc myśli w głowie ? Jesteście zafascynowani przed chwilą oglądniętym obrazem, chcecie o nim rozmawiać, chwalić wszem i wobec, ale jednak musicie chwilę odczekać, aby poukładać sobie to wszystko w głowie, ponieważ to, co zobaczyliście wywarło na Was tak ogromne wrażenie. Ja takie poczucie mam przeciętnie 3-4 razy na rok i zapewniam Was, że "Adwokat" to film, po którym nie poczułem kompletnie NIC z tych rzeczy. Jest to dla mnie chyba największe filmowe rozczarowanie 2013 roku i przyznaję to z naprawdę wielkim smutkiem, bo nienawidzę krytykować filmów, na które czekałem od długiego czasu.

Chyba nie ma osoby, która nie zwróciłaby uwagi na plakat filmu z takimi nazwiskami jak: Cruz, Diaz, Bardemm, Pitt, a do tego Ridley Scott oraz nasza narodowa duma - Dariusz Wolski. Taka ekipa kusi i stwarza apetyt na wielkie i profesjonalne kino, a tymczasem, co otrzymaliśmy ? Dobrze nakręcony, dobrze zagrany, ale niebywale smętny i kompletnie nic nie wnoszący thriller. Mamy tu bogactwo błyskotliwych myśli, bo każdy z bohaterów (oprócz głównego) ma się za filozofa, a dialogi zostały dokładnie przemyślane, jednak co z tego jeśli przez niespełna dwie godziny ciągle kręcimy w kółko nie odkrywając niczego poza tym, że nie powinno się robić interesów ze złymi ludźmi. No chyba, że tak jak oni umiesz posługiwać się bronią i linkami do odcinania głów. W przeciwnym razie zajmij się swoją dobrze płatną pracą i kobietą (szczególnie taką!!), z którą planujesz spędzić wspaniałe życie. Czymże byłby jednak świat gdyby nie było na nim pieniędzy i chęci pomnożenia ich niejednokrotnie ?

Jeśli jest coś jeszcze, co reżyser i debiutujący scenopisarz - Cormac McCarthy, chcieli tym 'dziełem' przekazać, to przykro mi, ale ja tego nie dostrzegłem. Motyw jednej, nie przeczę, śmiesznej sceny, kiedy to Reiner (Bardem), zwierza się Mecenasowi (jego imienia nie poznajemy) ze swoich urazów psychicznych wywartych erotycznymi zabawami swojej dziewczyny z jego pięknym, żółtym Ferrari California, od razu skojarzył mi się z genialnym przerywnikiem o maskach z filmu "Django". Nie ma w niej może, aż tyle wdzięku, co w filmie Tarantiono, ale pewne jest to, że jeśli po "Adwokacie" pozostanie Wam coś w pamięci, to zdecydowanie będzie to Javier Bardem i jego kunszt aktorski w tym krótkim epizodzie. Ciężko mówić tu o innych plusach... Montaż i dźwięk bez szału. Motyw muzyczny pojawiający się w kilku miejscach w porządku, ale nie na tyle by poszukać go w Internecie po powrocie z kina. Honor filmu w jakiś sposób ratuje nasz rodak Darek Wolski, bo ujęcia, a szczególnie te dynamiczne zostały dopracowane na wysokim poziomie i chyba głównie za to (i scenę Bardema), moja ocena podskoczyła o 0,5 w górę (chociaż nie wiem jak można podskoczyć w dół). Na koniec weźmy pod lupę jeszcze tę aktorską śmietankę. Uwaga, bo będzie krótko i zwięźle: Fassbender - dobrze ubrany, Cruz - nic ciekawego, Diaz - najlepsza rola jaką widziałem, Bardem - coś pięknego (as always), Pitt - kapelusze mu nie służą.

Ridley Scott niewątpliwie zaliczył zawodową wpadkę, ale nie wierzę, aby twórca takich hitów jak "Gladiator", czy "American Gangster" nie pokazał w przyszłości czegoś równie oszałamiającego. Czekamy na powrót mistrza, a o "Adwokacie" zapominamy, bo trudno interesować się nim dłużej niż przez kwadrans i niech elektryzujący zwiastun z dobrym kawałkiem Was nie zwiedzie. Nie pomaga tu ani piękna realizacja, bajeczne kostiumy, lokacje, ani doborowa obsada. Porażka na całej linii. A miało być tak pięknie...


FILM : 
  • Jest tak naprawdę o niczym.
  • Zapomnicie o nim szybciej niż myślicie. 
  • Nada się jedynie jako wypełniacz czasu. 
OCENA: 3.5 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

sobota, 9 listopada 2013

Kapitan Phillips



 Captain Phillips "
  • Gatunek: Biograficzny, Dramat
  • Produkcja: USA
  • Reżyseria: Paul Greengrass
  • Scenariusz: Billy Ray
  • Zdjęcia: Barry Ackroyd
  • Muzyka: Henry Jackman
  • Czas trwania: 134 minut




  • Obsada: Tom Hanks, Barkhad Abdi, Michael Chernus, Barkhad Abdirahman, Faysal Ahmed, Mahat M. Ali, David Warshofsky

  • W DWÓCH SŁOWACH: Historia uprowadzenia w 2009 roku przez somalijskich piratów kapitana Richarda Philipsa, który dowodził transportowcem Maersk Alabama. Kapitan, oddał się w ręce piratów w zamian za gwarancję bezpieczeństwa dla załogi. Został odbity przez oddziały amerykańskie kilka dni później.


  • Kuba (de) Mówi :
7 kwietnia 2009 roku amerykańska Administracja Morska wydała ostrzeżenie, by statki trzymały się w odległości przynajmniej 1100 km od wybrzeży Somalii. W tym czasie płynący do kenijskiej Mombassy kontenerowiec "Maersk Alabama" znajdował się 440 km od somalijskiego portu Eyl. Dzień później na pokład "Alabamy" wtargnęli piraci. 
20-osobowa załoga odparła ich atak, ale morscy terroryści, odpływając na małej łodzi ratowniczej, wzięli jako zakładnika kapitana statku - Richarda Phillipsa. Zaalarmowane amerykańskie niszczyciele odprowadziły kontenerowiec do Mombassy, a trzy dni później odbiły kapitana z rąk porywaczy. Tak kształtuje się zarys historyczny, który powinien poznać każdy wybierając się na ten film.

Pisząc scenariusz, Billy Ray oparł się na książce Phillipsa "Kapitan na służbie", w której sam porwany opisuje przebieg zdarzeń tamtych dni. Nie skupił się jednak wyłącznie na losach kapitana. Pokazał, jak piraci rekrutują w nędznej somalijskiej wiosce młodych chłopaków. Jak wybierają z tłumu bezrobotnych rybaków, dla których to jedyna szansa na zarobienie pieniędzy i utrzymanie rodziny. Widz obserwuje akcję, ale też relacje między kapitanem, a dowódcą porywaczy. Między człowiekiem sukcesu a zdesperowanym, wykluczonym biedakiem. Między światem, który ma wszystko, a światem, który nie ma niczego. Świetnie oddaje to wymiana zdań między Phillipsem a porywaczami: - Są inne sposoby niż porywanie ludzi - rzuca kapitan. - Może w Ameryce. Może w Ameryce - słyszy w odpowiedzi. I pomimo tych wszystkich różnic zarówno amerykańscy marynarze, jak i somalijscy korsarze mają wspólny cel i tę samą motywację - pieniądze. Niezależnie od tego, czy są wyposażeni w nowoczesny tankowiec, czy dokonują abordażu za pomocą prymitywnej łodzi, są tylko pionkami pod wodzą swoich szefów, których rozkazy wykonują, ryzykując życie w imię ekonomicznych wartości.

Film rozkręca się powoli i w pierwszej części, gdy załoga bawi się z napastnikami w chowanego, bardzo porywający nie jest. Gdy jednak akcja przenosi się do niewielkiej łodzi ratunkowej, gdzie Philips zabrany zostaje w charakterze zakładnika, napięcie rośnie, osiągając taką kulminację w ostatnich dwudziestu minutach, że siedzi się dosłownie na krawędzi fotela. Genialna muzyka autorstwa Henry'ego Jackmana, znanego jak dotąd głównie z upiększania dźwiękiem produkcji animowanych, pasuje idealnie i dopełnia dzieła szczególnie w scenach akcji. Paul Greengrass, reżyser "Lotu 93" oraz dwóch część "Bourne'a" udowadnia, że wciąż potrafi bezbłędnie połączyć rozrywkę z refleksją. Tej drugiej nie brakuje zwłaszcza, kiedy patrzy się na Toma Hanksa, którego ogląda się z przyjemnością porównywaną do tej z przed 15. lat. Bukmacherzy nie mają wątpliwości, że czeka go w tym roku kolejna statuetka Oscara (ja jestem nieco bardziej sceptyczny). Hanks odgrywa swojego bohatera jako człowieka, który nie może dopuścić do siebie myśli o poniesionym fiasku. Chce poświęcić siebie, bo tylko w ten sposób może wykonać inny cel - zagwarantować bezpieczeństwo swojej załodze. Trzeba też zaznaczyć, że tuż po premierze filmu w USA, byli członkowie "Maersk Alabamy" oświadczyli, że wersja zdarzeń przedstawiona w filmie niewiele ma wspólnego z prawdą. Nie oszukujmy się, że mimo autentycznych faktów, to i tak nadal jest Hollywood. W tym jednak przypadku, Hollywood na zadowalająco wysokim poziomie.


FILM : 
  • Jest dobrym dramatem, thrillerem i biografią. 
  • Udowadnia, że 57-letni Hanks nadal ma wiele do pokazania.
  • Rozkręca się powoli, ale akcji i napięcia na pewno nie brakuje. 
OCENA: 4.5 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

sobota, 2 listopada 2013

Chce się Żyć



 Chce się Żyć "
  • Gatunek: Dramat
  • Produkcja: Polska
  • Reżyseria: Maciej Pieprzyca
  • Scenariusz: Maciej Pieprzyca
  • Zdjęcia: Paweł Dyllus
  • Muzyka: Bartosz Chajdecki
  • Czas trwania: 107 minut




  • Obsada: Dawid Ogrodnik, Kamil Tkacz, Dorota Kolak, Arkadiusz Jakubik, Katarzyna Zawadzka, Anna Nehrebecka

  • W DWÓCH SŁOWACH: Kiedy Mateusz (Dawid Ogrodnik) przyszedł na świat, lekarze wydali na niego wyrok, uznając go za "roślinę". Jednak rodzice chłopca (Arkadiusz Jakubik i Dorota Kolak) nigdy nie pogodzili się z diagnozą, wierząc, że mimo problemów z komunikacją, ich syn jest w pełni sprawny intelektualnie.


  • Kuba (de) Mówi :
Cieszę się, że w dniu wczorajszym nie wchodziła na ekrany żadna duża premiera. Gdyby tak było, zapewne wybrałbym się na nią, a o dziele Macieja Pieprzycy, które w kinach wyświetlane jest już od trzech tygodni, szybko zapomniał. O "Chce się Żyć" było głośno, zanim jeszcze trafił do szerokiej dystrybucji. Nagłówki w prasie i Internecie mówiły o wybitnej roli Dawida Ogrodnika, przełomowym momencie w polskim kinie oraz kolejnych zdobytych nagrodach. Widz wybierający się na seans ma więc wielkie oczekiwania, a jednocześnie jest bardzo wyczulony na najdrobniejsze potknięcia twórców. Czy obraz twórcy "Drzazg" zdaje egzamin? Absolutnie tak. I może nie jest to PRZEŁOM w polskim kinie, ale i tak na długo zostanie w mojej pamięci, jako bardzo dobra odskocznia od głupich komedii, czy też smutnych, wojennych produkcji, które w kółko przerabiamy na naszych polskich ekranach.

10 lat temu Ewa Pięta (jej dedykowany jest ten film) zrealizowała dokument "Jak motyl" o 23. letnim Przemku, który od urodzenia cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Chłopaka od dziecka wszyscy traktowali jak roślinę i osobę niepełnosprawną umysłowo. Gdy chciał on porozumieć się z otoczeniem, podawano mu leki na padaczkę. Dopiero w ośrodku dla niepełnosprawnych opiekunka Przemka zauważyła, że podopieczny ma jej coś do powiedzenia. Dzięki heroicznej pracy zarówno Przemka jak i opiekunki, chłopak nauczył się posługiwać językiem Blissa, który polega na porozumiewaniu się z otoczeniem za pomocą mrugnięcia okiem. To pozwoliło by w końcu wiersz Przemka „Miłość” został opublikowany w prasie.

Całą historię poznajemy z perspektywy bohatera, który swą opowieść okrasza przyjemną dozą humoru. Wędrówka przez świat Mateusza podzielona jest na części zatytułowane i  zbudowane jak książkowe rozdziały. Do tego obraz okraszony został muzyką Bartosza Chajdeckiego, która tworzy niepowtarzalny klimat . Zdecydowanie najmocniejszą stroną projektu jest aktorstwo na światowym poziomie. Dawid Ogrodnik pokazał aktorstwo wybitne, które w pełni zasługuje na miarę Oscara, a brak statuetki za najlepszą rolę na festiwalu w Gdyni jest nie lada rozczarowaniem. Nie można pominąć też roli Kamila Tkacza, który wciela się w Mateusza w dzieciństwie, jednak prawdziwa eksplozja emocji przychodzi wraz z pojawieniem się na ekranie Ogrodnika. Matka (świetna Dorota Kolak) i ojciec chłopaka (w końcu wyróżniająca się, rola Arkadiusza Jakubika), to jedyne osoby, które przez cały czas z ogromnym zaangażowaniem i wytrwałością uczyli go optymizmu, życiowych fundamentów oraz wiary w to, że jest on pełnosprawnym intelektualnie człowiekiem zamkniętym jedynie w uszkodzonym ciele.   

Przedstawiony przez Macieja Pieprzycę obraz to kino wzruszające i chwytające za serce, które krótko mówiąc skazane jest na sukces. Reżyser nie popada jednak w nadmierną egzaltację i roztkliwianie się nad losem bohatera. Nie żerujemy tu na tanich emocjach, ale w wiarygodny sposób obserwujemy jak człowiek nie mogący się porozumieć z otoczeniem może nauczyć się życia. Po wyjściu z sali kinowej poczujecie nie tylko satysfakcję z obejrzanego przed chwilą filmu... poczujecie prawdziwą chęć do życia, bo może właśnie po tym filmie zobaczysz jak wielką szansę otrzymałeś od losu. Bo może uświadomi on Ci, że lepiej korzystać z tego co zostało Ci dane, niż narzekać na życie, o którym wiele ludzi może jedynie marzyć.


FILM : 
  • Uplasował się dla mnie w piątce najlepszych polskich filmów XXI wieku.
  • Pokazuje prawdziwą radość z życia, którą może odnaleźć każdy człowiek.
  • Jest ciężki i na pewno więcej w nim cierpienia niż zabawy.
OCENA: 4.5 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

sobota, 26 października 2013

Piąta Władza



 The Fifth Estate "
  • Gatunek: Biograficzny, Dramat
  • Produkcja: Belgia, USA
  • Reżyseria: Bill Condon
  • Scenariusz: Josh Singer
  • Zdjęcia: Tobias A. Schliessler
  • Muzyka: Carter Burwell
  • Czas trwania: 124 minut




  • Obsada: Benedict Cumberbatch, Daniel Brühl, Anthony Mackie, David Thewlis, Alicia Vikander, Stanley Tucci

  • W DWÓCH SŁOWACH: Julian Assange i jego kolega Daniel Domscheit-Berg zakładają WikiLeaks. Poprzez stronę internetową ujawniają skrywane sekrety władzy i przestępstwa wielkich korporacji. Wkrótce zaczynają przesyłać więcej ważnych informacji niż inne media, jednak sprawy zaczynają się komplikować.


  • Kuba (de) Mówi :
Amerykańskie kino zbliża się do rzeczywistości. Twórcy sięgają po tematy z pierwszych stron gazet i na bieżąco komentują aktualne wydarzenia. Kathryn Bigelow odtwarza polowanie na Osamę bin Ladena, David Fincher portretuje Marka Zuckerberga, Joshua Michael Stern rozlicza Steve'a Jobsa. W ten nurt wpisuje się Bill Condon, przedstawiając biografię jednej z najbardziej nieoczywistych postaci najnowszej historii – założyciela 'WikiLeaks', Juliana Assange'a. Nietrudno z tego zauważyć jak popularną, potężną i niszczycielską sferą stał się postęp techniczny z Internetem na czele.

Wizja Assange'a (z każdą rolą coraz lepszy Benedict Cumberbatch) była prosta: oczyścić świat z rzeczy, które są tuszowane i pomijane, tylko i wyłącznie po to, aby ukryć prawdę i uniknąć kary, bądź też zarobić niemałe pieniądze. W kwestii informacyjnej film jest niemal doskonały. Nie mogę powiedzieć, abym bardzo interesował się tym co kryło się pod nazwą 'WikiLeaks', gdy wszędzie o tym trąbiono. Docierały do mnie jedynie skrawki informacji, które bez większej uwagi pomijałem. Kiedy jednak usłyszałem o pracach nad filmem oraz jego obsadzie moja ciekawość diametralnie się zmieniła, a film dopełnił dzieła. Josh Singer napisał scenariusz na podstawie dwóch krytycznych wobec bohatera książek – jego głównego współpracownika Daniela Domscheit-Berga i reporterów Davida Leigh i Luke'a Hardinga. Pozwala nam to na zaufanie prawdziwości wyświetlanych zdarzeń i za razem nie dziwię się, że Julian Assange z uporem maniaka odradzał wszystkim wycieczkę do kina. Został on bowiem przedstawiony w "Piątej Władzy" jako człowiek skupiony głównie na sobie, szukający poklasku i atencji mediów, człowiek często nieetyczny, ale jednocześnie wizjoner, który nie chce być bierny. Dzięki wysiłkom aktora, Assange stanowi osobę z krwi i kości, przyciągającą swą elokwencją i umiejętnościami, odpychającą zaś skłonnością do manipulacji i dążenia do celu za wszelką cenę. Rewelacyjnym zabiegiem okazuje się być ostatnia scena - monolog głównego bohatera zwracający się do... samego widza oglądającego seans. Za tę kreatywność ode mnie duży plus! Nie sposób nie wspomnieć o innych bohaterach, którzy jakby nie patrzeć stanowią najmocniejszą stronę tego filmu, i dobrze, bo to na nich skupia się największa część obrazu. Hiszpański aktor Daniel Brühl, udanie partneruje Cumberbatchowi, wypełniając swą postać ikrą i charakterem. Do tego gwiazdy takie jak: Stanley Tucci, Laura Linney i Anthony Mackie pomimo dużo mniejszego wkładu znacznie wpływają na atrakcyjność filmu.

Pomimo porażki finansowej w amerykańskich kinach, "Piąta Władza" to zaskakująco sprawnie nakręcony i jeszcze lepiej napisany thriller, rzucający sporo światła zarówno na rozwój i znaczenie witryny 'WikiLeaks', jak również i na samą postać Assange’a. Dzięki ciekawym zabiegom stylistycznym (sceny z komputerową wymianą zdań, metaforyczne ukazanie struktury stojącej za organizacją), bardzo dobrej muzyce sugestywnie budującej klimat oraz wielowymiarowym postaciom odegranym koncertowo przez głównych aktorów, produkcja mimo 2. godzin seansu nie dłuży się ani przez chwilę. Polecam ją nie tylko maniakom internetu, a wszystkim osobom pragnącym doświadczyć porządnie zrealizowanej opowieść o kolejnym kontrowersyjnym człowieku, który zaledwie parę lat temu dokonał - wydawać by się mogło - niemożliwego. Po raz kolejny potwierdzają się słowa Steve'a Jobsa o tym, że "Tylko Ci, którzy są dość szaleni, by wierzyć, że zmienią świat, są tymi, którzy go zmieniają."


FILM : 
  • Stracił jedynie na niuansach, które praktycznie nie przeszkadzają w oglądaniu.
  • Świetnie zaznajamia nas z całym tematem 'WikiLeaks'.
  • Ma jeden z najlepszych zwiastunów tego roku.
OCENA: 4.5 /6




K:tM - Enjoy the Movie !

sobota, 19 października 2013

Ślepy Traf



 " Runner, Runner "
  • Gatunek: Dramat, Kryminał
  • Produkcja: USA
  • Reżyseria: Brad Furman
  • Scenariusz: Brian Koppelman, David Levien
  • Zdjęcia: Mauro Fiore
  • Muzyka: Christophe Beck
  • Czas trwania: 91 minut




  • Obsada: Justin Timberlake, Ben Affleck, Gemma Arterton, Anthony Mackie, Michael Esper, Oliver Cooper

  • W DWÓCH SŁOWACH: Student Uniwersytetu Princeton zostaje oszukany, grając w internetowego pokera. Postanawia odzyskać utracone pieniądze i odnaleźć właściciela witryny. Wyrusza do Kostaryki, gdzie zamiast odzyskania swoich pieniędzy zostaje wciągnięty w niebezpieczny świat hazardu.


  • Kuba (de) Mówi :
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem zwiastun tego filmu, pomyślałem: 'jakieś to wszystko zbyt kolorowe i płytkie', ale zaryzykowałem i zdecydowałem się na niego wybrać. W tym miejscu chciałbym napisać, że dobrze zrobiłem, bo film jest o wiele lepszy, niż to co zostało nam zaprezentowane w trailerze... Niestety, najnowszy obraz twórcy świetnego "Prawnika z Lincolna" -  Brada Furmana, wywołał we mnie dokładnie te same odczucia, co podczas oglądania zapowiedzi. A najgorsze jest to, że mogła z tego powstać naprawdę ciekawa historia. Dlaczego tak się nie stało? Głównie chodzi o to, że film tego gatunku powinny bawić, zaskakiwać, czyli pomóc nam na te półtorej, czy dwie godziny oderwać się od rzeczywistości. "Ślepy Traf" nie robi w tym kierunku kompletnie nic. Nie robi tego obsada, scenariusz, ani  bezcelowe próby zbudowania czegoś w stylu napięcia i akcji, bo w rzeczywistości film sprawdziłby się jako thriller chyba tylko u widowni z przedszkola.

Justin Timberlake, mówię to z żalem, bo cenię jego rolę w "Social Network", swój aktorski wysiłek sprowadza do poziomu zero. Na jego tle Ben Affleck jawi się za to dużo lepiej choć jedyną scenę, gdzie naprawdę mógł pokazać trochę aktorstwa zobaczycie w zwiastunie. Nie wiem jak Wy, ale ja serio nie mogę doczekać się kiedy zobaczę sylwetkę tego aktora w czarnym kombinezonie nietoperza :) Z kolei jedyna kobieta w tym męskim świecie, Gemma Arterton, nie ma niestety nic do zagrania. Prezentuje za to swoje wdzięki w obcisłych sukienkach, co ma najwyraźniej zrekompensować niedostatki fabuły. A ta w skrócie przedstawia się następująco: Richie Furst studiujący na Princeton, który oczywiście należy do szkół prywatnych, a naszemu bohaterowi jak to zwykle bywa się nie przelewa. Aby zapłacić za czesne postanawia wejść 'all in' i wrzuca wszystkie swoje oszczędności do internetowej gry w pokera po czym... przegrywa. Jego geniusz podpowiada mu jednak, że został oszukany, a do tego potrafi to udowodnić. Co się robi w takiej sytuacji ? Jedzie się do właściciela owej strony, aby oddał Ci wszystko co przegrałeś. I tak właśnie postąpił nasz student. Spakował małą walizeczkę i wyruszył do Kostaryki, gdzie planował odnaleźć Ivana Blocka - Amerykanina z zakazem powrotu do ojczyzny. To co zdarzyło się w tym iście rajskim miejscu pozostawiam dla tych, którzy skuszą się, aby jednak ten film zobaczyć.

Jeśli miałbym doszukiwać się plusów, to byłaby to na pewno muzyka autorstwa lubianego przeze mnie Christophe'a Becka ("Kac Vegas", Różowa Pantera") oraz bardzo przyjemne dla oka zdjęcia spod ręki Mauro Fiore ("Avatar", "Łzy Słońca"). Jeśli mam być szczery, to powiem Wam wprost: zobaczcie sobie ten film bo jest w porządku, ale nie wydawajcie na niego pieniędzy w kinie, bo jestem prawie pewny, że poczujecie tęsknotę za wydaną w kasie kwotą. Patrząc na tytuły podobne gatunkowo, to obraz ten plasuje się na pewno nad niedawną "Paranoją", lecz daleko mu do "21", który (jeśli jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć) serdecznie Wam polecam.


FILM : 
  • Pokazuje, że poker internetowy emocjami nigdy nie dorówna temu stolikowemu.
  • Wykonany dobrze, zagrany bez szału, napisany beznadziejnie.
  • Nie wciąga, nie zaskakuje, ale nie boli podczas oglądania. 
OCENA: 3.5 /6




K:tM - Enjoy the Movie !