sobota, 23 lutego 2013

Lot

  • Tutuł oryginalny: Flight
  • Gatunek: Dramat
  • Reżyseria: Robert Zemeckis
  • Scenariusz: John Gatins
  • Zdjęcia: Don Burgess
  • Muzyka: Alan Silvestri
  • Czas trwania: 138 minut

  • Obsada: Denzel Washington, Don Cheadle, Kelly Reilly, John Goodman, Bruce Greenwood   

  • W DWÓCH SŁOWACH: Historia kapitana Whipa Whitakera, który zostaje okrzyknięty narodowym bohaterem, po tym jak perfekcyjnym manewrem ratuje pasażerów i załogę swojego samolotu. Grożą mu jednak poważne konsekwencje, kiedy okazuje się, że siadał za stery pod wpływem alkoholu i narkotyków. 


  • Kuba (de) Mówi :
Polecam ten film ! Przyzwoicie napisany i świetnie wyreżyserowany dramat, który dzięki genialnej kreacji Denzela Washingtona (w roli głównej) wspina się na dużo wyższy poziom, niż większość tego co miałem okazje zobaczyć w tym roku. Cała historia nie jest może bardzo porywająca... Jeśli myślisz, że duża część filmu będzie rozgrywała się w samolocie to jesteś w błędzie. Jest to kilkuminutowa i fantastycznie nakręcona scena na początku filmu. Szczególne wrażenie robi dźwięk, a podczas turbulencji wydaje Ci się jakbyś tam był. Panika i strach pasażerów oraz załogi zostały dopracowane do perfekcji. Trochę gorzej wypadły zdjęcia ukazujące samolot z zewnątrz, szczególnie podczas samego osiadania na ziemi, jednak słabe efekty specjalne w ogóle nie psują przyjemności z oglądania. Po ostatnich niewypałach Robert Zemeckis (Forrest Gump, Cast Away) wraca w naprawdę dobrej formie. Jestem jednak pewien, że ten film straciłby dla mnie gdyby nie odtwórca głównej roli, wspomniany Denzel Washington. Gra, ruchy, mimika potwierdzają klasę tego aktora. Jest to postać, która wpasuje się do każdej historii, choćby nie wiem jak kiepski miała scenariusz. Zresztą każdy aktor w tym filmie wykonał swoje zadanie na najwyższym poziomie. Podkreślić trzeba także świetnie podłożoną muzykę, a mówiąc dokładniej jest kilka ponadczasowych kawałków, które dodatkowo polepszają klimat.

Sporą część tego jak będzie wyglądał film możemy wynieść już ze zwiastuna i przyznaję, że nie było dla mnie momentów większego zaskoczenia. Ten film ma być właśnie prostą historią człowieka, który mimo gloryfikacji przez cały kraj za to co zrobił podczas lotu, musi zmagać się z konsekwencjami tego co zrobił przed nim. Cały problem polega na tym, że w katastrofie na 102 osoby będące na pokładzie, śmierć poniosło 6 i za te 6 osób ktoś musi ponieść odpowiedzialność. Czy rzeczą prawidłową jest postawienie zarzutów kapitanowi, u którego we krwi wykryto ślady alkoholu? Czy lepiej skłamać przeciwko zmarłej osobie, czy odbyć surową karę? W tym filmie znajdziemy więcej trudnych pytań, na które ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Widzimy też sporo problemów dzisiejszego świata. Alkoholizm, narkomania, rozpadnięte rodziny, ale z drugiej strony mamy też walkę z tymi problemami. Czy finał możemy nazwać happy end'em? Szczerze... nie wiem. Wiem, że warto dotrwać do ostatniego zdania w tym filmie. Uważam, że naprawdę każdy powinien go zobaczyć. Daję słowo, że nie wyjdziesz z niego niezadowolony.



FILM : 
  • Bardzo dobrze nakręcony i jeszcze lepiej zagrany
  • Nie porywa, ale świetnie się ogląda
  • Daje do myślenie
OCENA: 5.0 /6



Enjoy the Movie!
Kuba.

sobota, 16 lutego 2013

Movie 43

  • Gatunek: Komedia
  • Reżyseria: Peter Farrelly, Elizabeth Banks, Griffin Dunne, Bob Odenkirk, Brett Ratner, Steven Brill, Steve Carr, James Duffy, Patrik Forsberg, James Gunn, Rusty Cundieff, Jonathan van Tulleken, Will Graham
  • Scenariusz: Rocky Russo, Jeremy Sosenko, Steve Baker, Will Carlough, Patrik Forsberg, Matt Portenoy, Greg Pritikin, Elizabeth Wright Shapiro, Jacob Fleisher
  • Zdjęcia: Matthew F. Leonetti, Daryn Okada, Tim Suhrstedt, Newton Thomas Sigel, Frank G. DeMarco, Steve Gainer, William Rexer, Eric Scherbarth, Mattias Rudh
  • Muzyka: 
    William Goodrum, Tyler Bates, Christophe Beck, Leo Birenberg, Dave Hodge
  • Czas trwania: 90 minut

  • Obsada: Kate Winslet, Gerard Butler, Halle Berry, Hugh Jackman, Uma Thurman, Naomi Watts, Emma Stone, Josh Duhamel, Richard Gere, Terrence Howard, Johnny Knoxville, Justin Long, Seann William Scott, Dennis Quaid

  • W DWÓCH SŁOWACH: Seria kilku krótkich filmów komediowych stworzona przez 11'stu różnych reżyserów. Historie nie są ze sobą w żaden sposób połączone i często wykraczają poza racjonalne myślenie. 


  • Kuba (de) Mówi :
Głupi, denny, nieśmieszny, debilny, gorszący... Jednym słowem ŻENADA.
Z jednej strony dobrze, że trafił się taki film, bo po pierwsze nie zawsze muszę chodzić na to co przypada mi do gustu, a po drugie każdy 'krytyk' musi czasem zrównać coś z błotem, aby jego zawód miał jeszcze jakiś sens. Uprzedzam, że nie znajdziecie poniżej przewagi minusów nad plusami, bo tych drugich w tym filmie nie zauważyłem. Nie będzie słów: "To co poprawiło ogólny obraz tego filmu to...". Będzie tylko krytyka.

Najpierw jednak krótko o fabule...
Jeśli się nie mylę (nie dam głowy) film przedstawia 10 historii. Posiadają one coś w kształcie narratora, który opowiada je pewnemu producentowi filmowemu jako pomysł na film (możliwe, że jest to dokładne odwzorowanie tego co przeżyli producenci w Relativity Media kiedy usłyszeli o pomyśle na "Movie 43"). Każda z krótkich komedii jest na swój sposób niedorzeczna, dziwna i nie ma żadnego związku z innymi. Jest to ukazanie kilku 'śmiesznych scenek', z których każda toczy się w jednym miejscu, krótkim (max. jednodniowym) okresie czasu, a główne role odgrywa dwóch/trzech aktorów.

A teraz już coś ode mnie...
Jaki styropian trzeba mieć w głowie, żeby stworzyć coś takiego? Kto daje na coś takiego pieniądze? Komu się to podoba? Nie mam pojęcia po co do nakręcenia 90'cio minutowego filmu zostało zaciągniętych 9'ciu scenarzystów i 11'stu reżyserów. Jeśli po to, aby każda z tych krótkich historii była inna i pokazana w innym świetle, to chyba byłem na złym filmie. Bo odczucie, że całe to przedsięwzięcie jest zrobione przez jednego (mocno skrzywionego) człowieka jest więcej niż porażające. Humor, który miał odgrywać tu rolę pierwszoplanową jest cały czas taki sam: pusty, wymuszony i niepoprawny. Przyznaję, 2 lub 3 sceny mnie rozbawiły, jednak było to wywołane sytuacją, a nie dialogami postaci. Dialogami, które w 90% opierają się tylko na podtekstach seksu, homofobii, rasizmu itp. Nie ma w tym filmie nawet krzty pomysłu na dobrą komedię. Na 10 osób, z którymi przebywałem w sali kinowej świetnie bawiło się tylko trzech chłopców, którzy z pewnością nie powinni zostać wpuszczeni na ten film ze względu na swój wiek (i poziom inteligencji). Twórcy muszą liczyć chyba tylko na taką część widowni... na osoby, które bawi wyścig w koleiny nudy, obrzydzenia i banału. Co do obsady? Nie mamy tu jakiejś śmietanki, jednak w przypadku trzech (według mnie) naprawdę dobrych aktorów, zdziwiło mnie zniżenie się do takiego poziomu. Zaskoczeniem jest też to, że za swój występ wzięli tak skandalicznie mało pieniędzy. Myślę, że wyraźnie zaznaczyłem bezwartościowość tego filmu i chyba nie ma tu więcej o czym pisać. Oglądając go stracicie czas, dobry humor, a co wrażliwsi poprzednio zjedzony posiłek. NIE POLECAM !


FILM : 
  • Patrz pierwsza linijka
OCENA: 1.0 /6



Enjoy the Movie!
Kuba.

sobota, 9 lutego 2013

Drogówka



  • Gatunek: Dramat, Kryminał
  • Reżyseria: Wojciech Smarzowski
  • Scenariusz: Wojciech Smarzowski
  • Zdjęcia: Piotr Sobociński
  • Muzyka:
      
    Mikołaj Trzaska
  • Czas trwania: 118 minut

  • Obsada: Bartłomiej Topa, Marcin Dorociński, Arkadiusz Jakubik, Eryk Lubos, Robert Wabich, Jacek Braciak, Marian Dziędziel, Julia Kijowska

  • W DWÓCH SŁOWACH: Historia siedmiu funkcjonariuszy warszawskiej policji, których poza pracą łączy przyjaźń, imprezy, samochody i interesy. Wszystko się zmienia, gdy ginie jeden z nich, a o zabójstwo podejrzewany jest kolega z posterunku.


  • Kuba (de) Mówi :
Po pierwsze... dziękuję tym, którzy zagłosowali (w ankiecie) na ten właśnie film. Gdyby nie Wy, prawdopodobnie oglądnąłbym go dopiero za kilka tygodni i to siedząc w domu, a nie na sali kinowej. Drugą możliwością był 'Poradnik Pozytywnego Myślenia', jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, że jeżeli wahasz się, na który z nich wybrać się do kina, to wybierz film pochodzenia polskiego. Dlaczego? Bo 'Poradnik' oglądnąłem dzisiaj i jest genialny (patrz TOP po prawej stronie), jednak w przeciwieństwie do 'Drogówki', nie stracimy dużo jeśli oglądniemy go na telewizorze lub komputerze w domu.

Do rzeczy!
Siedmiu policjantów. Zdradzają, piją, biorą łapówki, łamią przepisy, których sami uczą. Dlaczego Smarzowski skupił się na tak zdegenerowanej i brudnej grupie osób? Z pewnością nie po to, aby ukazać dzisiejszy stan policji w Polsce, bo nie uwierzę, że coś takiego dzieje się na komisariatach w naszym kraju. Problematyka Drogówki jest dużo szersza. To co trzeba zaznaczyć 'na czerwono', to że zwiastun nie oddaje nawet 1% tego jaki jest ten film. Kiedy zobaczyłem zapowiedź oraz poboczne urywki na YouTube'ie, pewnie tak jak większość pomyślałem, że będzie to (głupia) komedia... Dużo nieprzyzwoitych żartów, pełno wulgaryzmów, seks i alkohol. I z takim właśnie myśleniem poszedłem do kina... Już po 20'stu pierwszych minutach moje nastawienie na ten film zmieniło się o 180°. Wulgaryzmy są, niecenzuralne sceny są, alkohol i przekręty również, jednak wszystko to jest utrzymane w naprawdę dobrym stylu, który w Polsce może stworzyć tylko W. Smarzowski. Film jest dramatem przeradzającym się w kryminał, a nawet thriller. Nie spodziewajmy się żartów i śmiesznych sytuacji, bo można je policzyć na palcach jednej ręki. Sam zaśmiałem się raz - w 3'sekundowej scenie z wąsatym panem trzymającym kufel piwa. Nie będę pisał tym razem niczego na temat akcji filmu, bo wszystko jest powiedziane w 'dwóch słowach' powyżej i nie trzeba do tego nic dodawać. Może powiem tylko, że cała sprawa będzie sięgała bardzo głęboko... nawet do sfer politycznych. Czytając opinie po powrocie z kina miałem wrażenie, że duża część osób zarzuca reżyserowi osadzenie filmu w Polsce, ponieważ wyłania to nasze złe strony. Uważam to za plus, że obraz został ukazany w takich, a nie innych realiach i nie oznacza to wcale, że żyjemy w takim kraju. Ten film ma być zły, ma być brudny, przerażający i z pewnością nie jest on dla osób poniżej 17'stego roku życia. Nie ma tu efektów specjalnych, przystojnych bohaterów z policji i happy end'u. Jest za to naprawdę ciekawa, trzymająca w napięciu historia. Montaż i dźwięk zadziwia i ulepsza ogólny klimat. Jednym z najlepszych zabiegów są ostatnie dwie sceny, które szokują, zmieniają pogląd widza na wiele spraw i pozostawiają dużo do myślenia. Zauważyłem tu lekkie podobieństwo do świetnego, a mało nagłośnionego filmu 'Uwikłanie' Jacka Bromskiego.

Co do obsady? Nikt się chyba nie zdziwi, że jest świetna i znakomicie wykonała swoje zadanie. Trzeba przyznać, że jest to zebranie osób z 'Wesela' i 'Domu Złego', jednak wielu reżyserów posiada wąskie grono aktorów, których wykorzystuje do swoich filmów. Widząc wcześniej 3 inne filmy Smarzowskiego z całą pewnością mogę stwierdzić, że ten jest najlepszy. Jest inny, jest ciekawszy, ma lepszy scenariusz i klimat. Na koniec powiem tylko, żebyście nie kierowali się zwiastunem, czy kiepskimi opiniami (których mało), tylko poszli do kina i sami ocenili. Myślę, że większość zgodzi się ze mną jeśli powiem, że polskiego kina nie ustawimy na wysokiej półce...

nie tym razem .




FILM : 
  • Polski
  • Naprawdę dobry
    (tyle wystarczy)
OCENA: 4.5 /6



Enjoy the Movie!
Kuba.

sobota, 2 lutego 2013

Gangster Squad. Pogromcy Mafii





  • Tutuł oryginalny: Gangster Squad
  • Gatunek: Gangsterski, Dramat
  • Reżyseria: Ruben Fleischer
  • Scenariusz: Will Beall
  • Zdjęcia: Dion Beebe
  • Muzyka: 
    Steve Jablonsky
  • Na podstawie: 
    Paul Lieberman "Gangster Squad"
  • Czas trwania: 113 minut

  • Obsada: Josh Brolin, Ryan Gosling, Sean Penn, Emma Stone, Nick Nolte, Anthony Mackie, Michael Peña

  • W DWÓCH SŁOWACH: Los Angeles, rok 1949. Miastem niepodzielnie rządzi bezwzględny, urodzony na Brooklynie król mafii Mickey Cohen. Grupa stróżów prawa z tajnego wydziału policji, rozpoczyna walkę z tyranem i całą jego szajką.


  • Kuba (de) Mówi :
Film dobry? - Na pewno! 
Bardzo dobry? - Chyba nie. 
Dla mnie dodając to jedno słowo tworzymy, może nie przepaść, ale dość spory mur. Od momentu wyjścia z projekcji myślałem nad oceną, którą powinienem postawić poniżej... Bo niby film bardzo mi się podobał i naprawdę, gdyby nie kilka szczegółów, byłby to kawał dobrego, gangsterskiego kina! Skala 6'cio punktowa to jednak trudny orzech do zgryzienia :(

Pierwsze co należy powiedzieć, to że jest to film oparty na faktach. Na kartach amerykańskiej historii naprawdę znajdziemy taką osobę jak Mickey Cohen (w tej roli genialny Sean Penn). O tym, że był to 'ciemny typ' nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Morderstwa, oszustwa, handel narkotykami i prostytucja to tylko niektóre z zarzutów jakie powinien postawić sąd jemu i jego mafii. Tylko, że ten sąd, tak samo jak większość policji i polityków, trzymał on w garści. Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku, Miasto Aniołów było tak skorumpowane i niebezpieczne, że gdy ktoś nieznajomy pukał do drzwi, otwierało się je z rewolwerem w ręku. Ale to tak na marginesie historycznym...


Zadymione lokale, klimatyczna jazz'owa muzyka, limuzyny o garbatych kształtach, kapelusze o złamanym rondzie, zapalniczki Zippo, bezwzględni twardziele z karabinami i piękne kobiety o piekielnie czerwonych ustach. Czego jeszcze potrzebuje film gangsterski? Dobrego scenariusza. A to niestety najsłabszy organ "Pogromców mafii". Choć na pewno nie oznacza to, że należy ten film skreślić. Bo zobaczyć go warto i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Zdjęcia i scenografia zostały stworzone wybornie. Byłem zdumiony tym jak dobrze został utrzymany klimat amerykańskich lat 50., który tak lubię i znam z innych filmów. Gentlemeni w garniturach, stare samochody, zapach papierosów na każdym kroku... aż chciałoby się tam być! I Ruben Fleischer (Zombieland) naprawdę dobrze nas do tego świata zbliżył. Pierwsza scena o dziwo odnosi się do wspomnianego czarnego charakteru. Poznajemy krótką historię i motywy działania Mickey'ego Cohena. Następnie przedstawiana jest główna postać. John O'Mara - weteran wojenny, a obecnie sierżant w LAPD. Jest to jeden z nielicznych stróżów prawa, który ponad pieniądze i strach, stawia uczciwość i honor. Już w pierwszej scenie, aby bronić niewinnej kobiety naraża się ludziom Cohena i wraca do domu w nie najlepszym stanie. Chociaż bardzo by chciał to wie, że bez zgody swoich przełożonych, którzy nie chcą narażać się mafii, nie może poczynić żadnych kroków. Jak można się domyślać, taka zgoda w końcu jednak zostaje wydana. Stary naczelnik policji (Nick Nolte) ma dość patrzenia na sponiewierane miasto i zezwala sierżantowi na chwilowe zapomnienie o paragrafach i cichą wojnę partyzancką, która zmusi Mickey'ego do wyniesienia się poza granice Los Angeles. O'Mara nie zastanawiając się długo zbiera 6'cio osobowy skład (nie tylko policjantów) i mimo słabych początków... krok po kroku osłabia imperium tyrana. Ten nie zamierza patrzeć na ich działania w milczeniu. Będzie mściwy, będzie brutalny i nie zawaha się przed niczym, aby tylko pozostać na swojej pozycji. W grę wejdzie wiele ludzkich istnień, miłość i oczywiście duże pieniądze. Na pewno nie wszyscy dożyją do finału i na pewno nie nazwiemy go happy-end'em. Dość przewidywalna, mało zaskakująca historia dobrze się ogląda, bo na ekranie pojawiają się absolutni mistrzowie kina. Sean Penn, który podobno przed każdymi zdjęciami spędzał 3 godziny w charakteryzatorni, zagrał po prostu GENIALNIE! Nie można było znaleźć do tej roli lepiej pasującego aktora. Jest przerażający, szalony i co najważniejsze, naprawdę naturalny. Pewnie właśnie przez niego Josh Brolin (O'Mara) zostaje lekko w tyle, jednak i tak zagrał dużo lepiej niż w niedawnym "Man In Black III". Ryan Gosling też jakoś specjalnie nie zaskoczył, ale trzeba przyznać, że bardzo pasuje do roli. Przystojny i szarmancki, z poczuciem humoru, zawsze uczynny dla kobiet... Reszta doskonale wystylizowanych aktorów również zagrała na wysokim poziomie. Może jedynie Emma Stone nie nadawała się za bardzo do tej roli. Uważam, że lepsze byłoby wybranie trochę starszej i bardziej doświadczonej aktorki.

Film jest świetnie podkoloryzowany komputerowo. Pojawiają się bardzo dobre zbliżenia, zwolnienia i wyszczególnienia. W niektórych miejsca można było zostawić komputer w spokoju, jednak na pewno nie przeszkadza to w oglądaniu. Co do dźwięku nie mam żadnych zastrzeżeń, jednak na muzyce trochę się zawiodłem. Niestety nie podzielam zdania, iż "Dobra muzyka filmowa to taka, której po wyjściu z kina nie pamiętasz" (jeśli w czasie oglądania filmu 'Django' i nie zarejestrujesz muzyki to stracisz połowę filmu). Zwiastun zaostrzył u mnie apetyt na dobre kawałki, które w rzeczywistości w ogóle się nie pojawiły. Podsumowując... polać Reżyserowi i Penn'owi, bo dla mnie odwalili najlepszą robotę w tym filmie. Czy wejdzie on do klasyki gatunku? Myślę, że nie, bo jeszcze trochę mu brakuje do takich obrazów jak: 'Tajemnice Los Angeles' (powiązany tematycznie) czy 'Nietykalni'. Osobiście stawiam go na równo z niedawnym 'Gangsterem', który również oprócz paru drobiazgów bardzo mi się podobał. Tak czy inaczej, polecam ten film wszystkim (+13). Panowie na pewno się nie zawiodą, a i Panie nie powinny się nudzić (Gosling bez koszulki).



FILM : 
  • Dobrze wykonany i dopracowany
  • W 90% świetnie zagrany
  • Raczej nie zaskakuje fabułą
  • Bardzo dobrze się ogląda


OCENA: 4.0 /6







Enjoy the Movie!  
Kuba .