sobota, 20 kwietnia 2013

Niepamięć

  • Tutuł oryginalny: Oblivion
  • Gatunek: Akcja, Sci-Fi
  • Produkcja: USA
  • Reżyseria: Joseph Kosinski
  • Scenariusz: Joseph Kosinski, Karl Gajdusek, Michael Arndt
  • Zdjęcia: Claudio Miranda
  • Muzyka: Anthony Gonzalez
  • Czas trwania: 125 minut

  • Obsada: Tom Cruise, Morgan Freeman, Olga Kurylenko, Andrea Riseborough, Nikolaj Coster-Waldau, Melissa Leo  

  • W DWÓCH SŁOWACH: Rok 2077. Z powodu napromieniowania Ziemi ludzie przenieśli się na jeden z księżyców Saturna. Bohater filmu, Jack Harper, wpada na trop zagadki, która całkowicie zmieni jego światopogląd i przyszłość ludzkości.


  • Miśka (de) Mówi :
Dwa tygodnie temu w drodze do szkoły zobaczyłam na witrynie przystanku poster z Tomem Cruisem na tle w pół pogrzebanego Golden Gate Bridge. Do 19.04 nie mogłam siedzieć, nie trzęsąc tyłkiem z podniecenia. Fart chciał, żebym zdobyła dwa wolne wejścia na premierę. Trzeba Wam wiedzieć, że jestem CHORĄ fanką filmów science fiction, szczególnie zawierających w sobie post-apokaliptyczne wizje świata. Oraz filmów akcji z Tomem Cruisem. Kompilacja była trafna.

W wieku gimbazjalnym moje wyznaczniki sympatii do danego utworu kształtowały się z pomocą książek  Bradbury’ego, Kinga, Dicka, Mrożka oraz Lema. Czego potrzebuję w dobrym takim filmie/książce, to motyw radiacji, mistyfikacja i intymny, tajny system manipulatywny, maszyny uosabiające twórczy i estetyczny zmysł ich projektanta, dźwięki, których się literalnie boję, ale oddają piękno funkcjonowania mechanicznych konstrukcji, destrukcja uchwycona w chwili, którą mogę się napawać oraz najbardziej przerażający acz podniecający motyw śmierci w kosmosie. Cud się zdarzył i ujrzałam film łączący wszystkie te motywy.

Początek zaniepokoił mnie odrobinę, choć im dalej, tym lepiej. Przede wszystkim mistrzowskie efekty i fantastycznie wykonane zdjęcia do dzieła, naprawdę. Przestrzenie pustynne, wybrzeża oraz łańcuchy górskie zniszczone wojną nuklearną nie zapierały tchu - wywlekały moje płuca na drugą stronę. Zawdzięczam to panu Claudio Mirandzie, którego cięcia widzieliśmy w Życiu Pi oraz w Tronie: Dziedzictwo.

Gra Toma Cruisa jak zwykle bez zarzutów, choć co do pani Kurylenko miałabym kilka zastrzeżeń. Jest ładna, ale gra ciut egzaltacyjnie. Umniejszoną szlachetność tej kobiety ratuje piękna, w tym filmie ruda Andrea Riseborough... oraz Morgan Freeman, który niedługo zabawił na planie, ale spocił wszystkie kobiety na sali choćby sposobem trzymania cygara. Zamysł i wątek zaprojektował mistrzowsko Joseph Kosinski. Całość została sklejona miejscami może odrobinę chaotycznie, ale nie przeszkadza to praktycznie w cale w obserwacji efektów widocznie ciężkiej pracy. Dwie godziny i cztery minuty warte wygniecionego na krześle tyłka! 


FILM : 
  • Przedstawia wzruszającą walkę pełnowartościowego człowieka z systemem, który dla własnych korzyści wyssie to człowieczeństwo z każdego.
  • Pokazuje, że nigdy nie należy poddawać się, gdy kopiąc płytko, nic nie znajdziemy. To, co prawdziwe i przydatne leży bardzo głęboko.
  • (W moim przypadku) sprawił, że spłakałam się jak bóbr z powodu maszyn.
OCENA: 5.5 /6



Enjoy the Movie!
Kuba.